piątek, 16 sierpnia 2013

Odpust i rozpust


Masa atrakcji dla dzieci, degustacja regionalnych specjałów, pańska skórka i tańce na dechach – Zerzeń powoli wraca do tradycji przedwojennych odpustów w dzień Wniebowzięcia NMP

Parafia Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Zerzeniu ma ponad 600 lat. To najstarsza parafia w Wawrze i jedna z najstarszych w Warszawie. W 1406 w miejscu wzniesionego kilka lat wcześniej drewnianego kościoła parafię erygował biskup Wojciech Jastrzębiec (kanclerz królowej Jadwigi, ten sam, który trzymał do chrztu jej jedyną córkę, zmarłą kilka dni później Elżbietę Bonifację, a kilkadziesiąt lat później koronował na króla Polski Władysława Warneńczyka!). Przez kilkaset lat do rozległej parafii Zerzeń należały nawet tak daleko położone wsie jak Dziechciniec, Wiązowna i Góraszka. Drewniany kościół z XIV wieku spłonął w 1739 roku, a w jego miejscu niemal 150 lat później stanęła nowa, murowana świątynia w stylu neogotyckim. Odbudowana ze zniszczeń wojennych w 1976, do dziś góruje nad okolicą, stanowiąc jeden z niepisanych symboli tej części dzielnicy.

Prawie jak przed wojną

Zabawa pod kościołem. Prawie jak przed wojną:)

Siedem lat temu, w okrągłą, sześćsetną rocznicę ustanowienia parafii w Zerzeniu powrócono do tradycji corocznych „zabaw na dechach”, które są organizowane w ramach festynów w święto  Wniebowzięcia NMP. – Dawniej, przed wojną, zerzeńskie zabawy były znane w całej okolicy – mówi proboszcz parafii, ksiądz Krzysztof Waligóra. – Kilka lat temu udało się przywrócić tę tradycję, a dzięki naszym mieszkańcom inicjatywa rozwija się coraz lepiej.
Najwięcej atrakcji było, jak zawsze przy takich okazjach, dla maluchów.
Rzeczywiście. Z roku na rok zerzeńskie odpusty nabierają rozgłosu, a przedsięwzięcie (nie tylko z racji sezonu, nomen omen, ogórkowego w okolicy) ma coraz większy zasięg. – Przyjeżdżają do nas setki osób, które mają tu korzenie, jest także masa gości, akże ludzi mieszkających w Zerzeniu od kilku miesięcy czy od kilku lat i dopiero odkrywających to miejsce. Szczególnie dużo, ze względu na atrakcje dla dzieci, przyjeżdża rodzin – opowiada proboszcz.

Jak odpust, to odpust

W tym roku goście mieli okazję wziąć udział w loterii fantowej, poszybować pod niebo w wesołym miasteczku, spróbować miejscowych specjałów – słynnych kwaszeniaków, smalcu domowej roboty i ciast. Nie zabrakło obowiązkowej odpustowej klasyki z balonami, kapiszonami i pańską skórką na czele. W tym roku po raz pierwszy można było oddać na festynie krew – na chętnych przez cały dzień  czekał pod kościołem specjalny krwiobus. Gościem imprezy był także znany z kabaretu OT.TO satyryk Ryszard Makowski. Jego występ, będący ukoronowaniem programu artystycznego imprezy, cieszył się ogromnym zainteresowaniem gości. Po wieczorynce z Makowskim każdy, kto miał jeszcze siły, mógł udać się na parkiet, to jest na tradycyjne „dechy” i tańczyć do rana.
Ryszard Makowski. Dawniej z OT.TO, teraz solo

czwartek, 15 sierpnia 2013

Klasyka w Falenicy





11 sierpnia na letniej scenie przy ul. Bartoszyckiej w Falenicy fani muzyki klasycznej mieli okazję posłuchać wyjątkowych utworów na trzy smyczki, a przy okazji obejrzeć wystawę rzeźby Zbigniewa Gosa

Trio smyczkowe (Anna Maria Staśkiewicz – skrzypce, Katarzyna Budnik-Gałązka – altówka i Marcin Zdunik – wiolonczela), powstało cztery lata temu. Muzycy, choć młodzi, należą już do czołówki polskich solistów. Brali udział w wielu międzynarodowych festiwalach, takich jak Międzynarodowy Festiwal Muzyki Kameralnej „Muzyka na szczytach” czy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej w Słupsku.
Niedzielny koncert w Falenicy obejmował utwory takich klasyków jak J.S. Bach, W.A. Mozart, ale i mniej znanych twórców, w tym węgierskiego kompozytora i pianisty Ernsta von Dohnányi. W związku z obchodzonym w 2013 rokiem Witolda Lutosławskiego nie zabrakło także utworów tego kompozytora uważanego, obok Chopina i Szymanowskiego, za jednego z największych w historii polskiej muzyki. Koncertowi, jak zawsze, towarzyszyła wystawa. 
Tym razem można było obejrzeć zjawiskowe prace Zbigniewa Gosa, artysty mieszkającego w Józefowie. Na kolejny, przedostatni już koncert w ogrodzie parafialnym przy Bartoszyckiej zapraszamy w niedzielę, 25 sierpnia. Utwory francuskich kompozytorów zaprezentują Justyna Krusz, Mateusz Kowalski i Krzysztof Firlus. Start jak zwykle na 19. Wstęp wolny!

Doktorzy od smyczka



Lutnik to rzadki zawód. W Warszawie wykonuje go zaledwie 6osób. Jedna z najstarszych warszawskich pracowni lutniczych działa w Wawrze, przy Zwoleńskiej 112. Prowadzą ją Krzysztof Pawikowski i jego córka, Agnieszka Giera

Skrzypce to dzieło sztuki samo w sobie, a jednocześnie medium dla innej sztuki. Nie istnieje żaden cudowny przepis na skrzypce idealne,  a ostateczne brzmienie każdego instrumentu jest po trosze zagadką dla wykonującego go artysty. Choć mody przychodzą i odchodzą, a nowe technologie rozwijają się jak dzikie, skrzypce od setek lat robi się tak samo. Z nimi to trochę jak z ludźmi. Wszystkie są do siebie podobne, a jednocześnie każdy instrument jest inny.

Sztuka krok po kroku
Zrobienie skrzypiec nie jest proste. Drewno do produkcji instrumentu musi długo leżakować. W pracowni Agnieszki Giery i jej taty, Krzysztofa Pawikowskiego, który jest uczniem sławnego zakopiańskiego lutnika, Franciszka Marduły, można spotkać drewno liczące ponad 100 lat, a nie ma młodszego niż trzydziestoletnie. Płytę wierzchnią robi się ze świerku, a boczki, szyjkę i płytę spodnią instrumentu zwykle z jaworu. W środku zawsze można znaleźć duszę – niewielki kołeczek, który łączy górną i dolną część korpusu rezonansowego, przenosząc drgania z jednej płyty na drugą. Złożenie poszczególnych części skrzypiec zajmuje kilka tygodni. Kolejny etap pracy to lakierowanie. Lutnik nakłada na drewno od kilkunastu do kilkudziesięciu warstw lakieru, a jego receptura jest często „tajemnicą zawodową” pracowni i stanowi efekt wieloletnich doświadczeń artysty. Ten ostatni etap robienia instrumentu jest, wbrew pozorom, bardzo istotny. Według niektórych teorii legendarne skrzypce Antonio Stradivariego zawdzięczały swoje unikalne brzmienie... składnikom używanego przez lutnika lakieru.
Agnieszka Giera i jej tata, Krzysztof Pawikowski w pracowni

Odrobina wolności
Czy wszystkie skrzypce muszą zawsze wyglądać jak skrzypce? Nie do końca. Kształt zewnętrzny instrumentu nie jest, w stu procentach, narzucony z góry.
– Przy zachowanej ergonomii i określonych szerokościach, zewnętrzna forma skrzypiec może podlegać pewnym modyfikacjom. Na bazie klasycznych instrumentów lutnik ma pole do popisu, może wprowadzać w życie swoje koncepcje, nowe, twórcze pomysły – mówi Agnieszka Giera. Mimo to „odjazdowych” skrzypiec raczej się nie robi, niezbyt często spotyka się również instrumenty w „nieskrzypcowych” kolorach, co jest raczej kwestią przywiązania muzyków do tradycji niż ograniczeń technicznych. – Mój tata zrobił kiedyś skrzypce zdobione motywami smerfów, zamiast ślimaka mają one głowę Papy Smerfa – wspomina lutniczka. Bez względu na to, jaki kształt ma instrument, warunkiem sine qua non współpracy pomiędzy muzykiem a skrzypcami jest... porozumienie dusz, czyli tzw. chemia.

Skrzypce jak przyjaciel
Zdarzają się pięknie wykonane instrumenty, z którymi  grający nie może nawiązać nici porozumienia i są także instrumenty, które mają pewne delikatne, można powiedzieć urocze ułomności, a które pod względem brzmieniowym są idealne dla grającej na nich osoby – mówi Krzysztof Pawikowski. Najważniejsze, zdaniem lutnika, jest właściwe podejście do instrumentu - Skrzypiec nie wolno traktować jako przedmiotu – mówi. – Osoba, która wymaga od instrumentu wyłącznie tego, by dobrze służył, nigdy nie osiągnie takich efektów jak ktoś, kto włoży wysiłek w poznanie swoich skrzypiec, odkrycie  ich indywidualnego charakteru, ich mocnych i słabych punktów – mówi Pawikowski.
Obecnie pracownia przy Zwoleńskiej dość rzadko zajmuje się budową nowych instrumentów, częściej trafiają tu skrzypce (ale także wiolonczele, altówki, kontrabasy czy smyczki), które trzeba naprawić czy wręcz reanimować. Klientami pracowni są muzycy warszawskiej Filharmonii, Teatru Wielkiego Opery Narodowej, studenci i profesorowie Akademii Muzycznej oraz uczniowie i nauczyciele wielu warszawskich szkół muzycznych. Niektórzy muzycy przyjeżdżają z innych miast, a czasem wręcz z zagranicy. Z lutnikiem jest jak z lekarzem – komentuje Krzysztof Pawikowski. – Jeśli człowiek trafi na dobrego fachowca, z którym można się także porozumieć, będzie z nim współpracował.  

Wymarzony zawód
Choć przyjęło się, że lutnictwo to raczej męska profesja, Agnieszka Giera nie wyobraża sobie żadnego innego zawodu. – W zasadzie odkąd miałam świadomość, że w przyszłości mogę „kimś zostać”, chciałam zostać właśnie lutnikiem – mówi. – Fascynowało mnie zawsze to, co robi tata. Pracownia była dla mnie takim tajemniczym, magicznym miejscem pełnym skarbów w postaci wszystkich tych narzędzi, pędzelków, lakierów. Zawsze miałam zdolności manualne, uwielbiałam lepienie z plasteliny i wszelkie prace wymagające precyzji, więc wybór takiej, a nie innej drogi zawodowej był dla mnie zupełnie naturalny. Czymś naturalnym był również powrót po studiach muzycznych w Poznaniu do domu, czyli do Wawra – mówi artystka. – W pracy takiej jak nasza niezbędny jest święty spokój i odrobina przestrzeni. Wawer, mimo że staje się coraz bardziej „miejską” dzielnicą, zapewnia nam coś w rodzaju twórczego komfortu. To dziś towar na wagę złota.

/tekst ukazał się w tygodniku Linia Otwocka w sierpniu 2013/

piątek, 12 lipca 2013

Trio instrumentów dętych zaprasza

Kolejne spotkanie z cyklu falenickich koncertów letnich już w tę niedzielę, 14 lipca, na scenie letniej przy kościele NSPJ w Falenicy. Tym razem zagra trio instrumentów dętych w składzie Aleksandra Rojek (obój), Anna Kalska (klarnet) i Leszek Wachnik (fagot). Koncertowi będzie towarzyszyła wystawa rzeźby studentów warszawskiej ASP. Koncert rozpocznie się o 19, a wstęp, jak zawsze, jest bezpłatny. Zapraszamy!


wtorek, 9 lipca 2013

Marsz na Marysin

Klub Imprez na Orientację Stowarzysze zaprasza na kolejny marsz w tę sobotę, 13 lipca do Marysina Wawerskiego. Oprócz dobrych butów i jeszcze lepszego humoru radzimy zabrać środki przeciw komarom.

XI Wakacyjne Serce z Lampionem, bo tak nazywa się impreza, rusza spod wiaty turystycznej w lesie przy ul. Korkowej 170 od godziny 10 (uwaga: zamknięcie startu o 10.45). Uczestnicy będą mogli wybierać spośród kilku rodzajów tras - dla bardzo zaawansowanych, nieco mniej zaawansowanych oraz dla początkujących i dzieci. Dodatkowo przewidziano także trasę rowerową  i liczne niespodzianki dla uczestników. 

Do udziału w imprezie można zgłaszać się za pomocą specjalnego formularza dostępnego na stronie www.orienteering.waw.pl do piątku, 12 lipca. Uczestników obowiązuje symboliczne wpisowe w wysokości 5 zł (członkowie PTTK) lub 6 zł (wszyscy inni). Szczegółowych informacji udzielają organizatorzy marszu (telefon: 605 962 218, mail: waldar@op.pl). 

Serdecznie zapraszamy:)

poniedziałek, 8 lipca 2013

Pstrykaj i wygrywaj

Wydział Kultury Urzędu Dzielnicy Wawer zaprasza do udziału w konkursie fotograficznym „Wawer - to mnie zachwyca”, organizowanym pod patronatem Burmistrza Dzielnicy Wawer m.st. Warszawy Jolanty Koczorowskiej. Główna nagroda – 1000 zł. Radość z pstrykania – bezcenna:)

Celem konkursu jest zwrócenie młodym ludziom uwagi na to, jak ciekawym hobby jest fotografia, a przy okazji, jak piękną dzielnicą jest Wawer. Organizatorzy projektu zachęcają do tego, by rozejrzeć się dookoła i dostrzec urok swej małej ojczyzny. W konkursie mogą wziąć udział fotografowie amatorzy w każdym wieku, a prace oceniane będą w różnych kategoriach (dzieci do lat 13, młodzież gimnazjalna, uczniowie szkół średnich oraz dorośli). Na konkurs należy przysyłać zdjęcia papierowe (błyszczące) lub wydrukowane w wysokiej rozdzielczości na papierze fotograficznym (jedna osoba może przysłać najwyżej 5 zdjęć). Minimalny format prac to 20 x 30 cm. Do prac wykonanych cyfrówką dołączamy ponadto elektroniczną wersję zdjęcia na płycie CD, a do fotografii zrobionych aparatem analogowym – skan negatywu (prace tylko w formie elektronicznej albo tylko na papierze nie będą brane pod uwagę). Fotografie podpisujemy godłem, a do przesyłki dołączamy oznaczoną tym samym godłem zaklejoną kopertę. W niej powinna znajdować się karta zgłoszenia do konkursu, którą, wraz z regulaminem imprezy, można ściągnąć ze strony Urzędu Dzielnicy Wawer.
Termin nadsyłania prac: 18 października. Szczegóły konkursu na stronie urzędu. Zapraszamy!

Kino pod chmurką zaprasza